Tomasz Marczyński: Bidon jest zawsze do połowy pełny
Być w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie to sztuka, ale być przygotowanym, żeby z życia wziąć tyle ile można to mistrzostwo.
Być w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie to sztuka, ale być przygotowanym, żeby z życia wziąć tyle ile można to mistrzostwo. Rozmawiam z Mistrzem o życiu, o tym ile „dostał” od Armstronga i jak sportowy mindset pomaga mu teraz żyć pełnią życia i inspirować innych.
O co zapytać zawodowego kolarza, kiedy jesteś kolarskim neofitą? Ta rozmowa mnie stresowała zanim się rozpoczęła, ale... zrobiłem ją po swojemu, szukając analogii, wyciągając z pamięci fakty i drążąc, jak to mam w zwyczaju.
Kiedy po czasie słucham rozmowy z Tomaszem Marczyńskim, byłym zawodowym kolarzem, szybko uświadamiam sobie, że jego życie po zakończeniu kariery sportowej jest równie dynamiczne i inspirujące jak lata spędzone na zawodowych wyścigach, wśród najlepszych kolarzy. Nasz Gość, którego kariera odznaczała się ciężką pracą, dyscypliną i przekraczaniem własnych barier, nie zwalnia tempa, nawet będąc na kolarskiej emeryturze. Jego życie po zawodach jest świadectwem tego, jak głęboko miłość do kolarstwa może wpłynąć na każdy aspekt życia.









Co daje kolarstwo zawodowe?
Dla Marczyńskiego kolarstwo było nie tylko sportem, ale też szkołą życia, uczącą dyscypliny, skupienia na celu, i przede wszystkim, dbałości o to, by każdy dzień był nie tylko wyzwaniem, ale również źródłem satysfakcji. Spróbowaliśmy podczas rozmowy odpowiedzieć sobie na pytanie: Co daje kolarstwo zawodowe? Co nam wyszło? Na pewno to, że uczy ono dyscypliny, skupienia na celu i przekraczania barier. Kolarstwo nauczyło Tomka jeszcze jednej ważnej rzeczy, a mianowicie tego jak ważne jest, aby codzienna rutyna nie była tylko męcząca, żmudna i skupiona na celu, ale żeby dawały prawdziwą frajdę.





Przekraczanie Własnych Granic
Rozmowa szybko odsłania, że to nie tylko jego osiągnięcia sportowe definiują jego aktualny sukces naszego Gościa, ale także zdolność do przekraczania granic i szybkiej adaptacji do nowych (także biznesowych) warunków.
Porównując siebie do swoich idoli z młodości, zauważa, jak ciężka praca i determinacja pozwoliły mu nie tylko się do nich zbliżyć, ale w pewnych momentach nawet ich przewyższyć. "Zaczynasz, masz swoich idoli. Później, ciężko pracując, zbliżasz się do nich, a nagle okazuje się, że jesteś w stanie być lepszy," wspomina.
Mimo przejścia na emeryturę kolarską, Marczyński nie stracił tempa. Jego zaangażowanie w liczne projekty, od tworzenia marek po działalność charytatywną, pokazuje, jak głęboko pasja może kształtować życie. "Tworzę marki, bo lubię mieć swoje rzeczy. Lubię poznawać nowe rzeczy łącząc nowe światy" mówi, wspominając o swoich przedsięwzięciach takich jak Raso, kawa czy piwo. Każdy nowy projekt to nie tylko biznes, ale przede wszystkim kolejna przygoda i szansa na dzielenie się swoją pasją z innymi.




Pasja, która Nie Gaśnie
Co najważniejsze, miłość Marczyńskiego do kolarstwa nie gaśnie. Nadal znajduje w jeździe na rowerze źródło inspiracji do tworzenia nowych projektów i sposobność do dalszego rozwoju, a czasami (nie bójmy się tego napisać) odcięcia się od świata. Jego życie po karierze sportowej jest dowodem na to, że prawdziwa pasja może być motorem do nieustannego rozwoju, odkrywania nowych ścieżek i tworzenia.
Rozmowa z Tomaszem Marczyńskim to dla mnie nie tylko lekcja kolarstwa i kontakt z Mistrzem, ale przede wszystkim inspiracja do tego, by nigdy nie przestawać się rozwijać, szukać nowych wyzwań i przekraczać własne granice. Jego życie po zakończeniu kariery sportowej pokazuje, że z pasją i determinacją można osiągnąć sukces na wielu polach i nieustannie inspirować innych do działania.