Jak bardzo technologia zmienia kolarstwo? [Video]
Na torze w Pruszkowie zderzyły się dwie epoki. I to dosłownie. Po jednej stronie stanął rower z 1939 roku. Po drugiej – współczesna aerodynamiczna szosa, a pośrodku My!
Czym mierzyć postęp w kolarstwie? Watami? Prędkością? A może... frajdą z jazdy?
Żeby odpowiedzieć na te pytania połączyliśmy siły, wiedzę i doświadczenie Alone in Drag, Retro Rajdu Rowerowego Polonika i Podkastu Rowerowego. Wynajęliśmy tor kolarski w Pruszkowie, żeby sprawdzić, jaki wpływ na parametry jazdy ma technologia i czy przypadkiem nie dajemy się czasem złapać na marketingowy haczyk aero-magii, marginalnych zysków i “darmowych watów“.
Do testów stanęły dwa rowery: przedwojenny szosowy klasyk z Warszawy z wytwórni Szymańskiego (rocznik 1939, z drewnianymi obręczami, brakiem przerzutki i geometrią, która podczas jazdy (jak powiedział nasz kolarz) przypomina bardziej jazdę konną niż kolarską oraz nowoczesny, aerodynamiczny sprzęt, który może nie wypadł z ciężarówki drużyny WorldTour, ale nadal reprezentuje górną półkę dostępnego dziś sprzętu.







Za kierownicą – Jasio, 18-latek o FTP godnym zawodnika z przyszłości, ale w 50% testu, wyposażony w rower i stój przesuwający go w czasie o osiem dekad wstecz. Jego zadanie? Jechać równo i mocno – raz na sprzęcie, który mógłby spokojnie wystąpić w filmie o Franciszku Żwirce, a raz na nowoczesnej szosie, w kombinezonie i kasku aero.
Waty nie kłamią
A teraz konkrety. Bo choć serce mówi „retro”, nogi i liczby mówią „carbon”. CDA – czyli opór aerodynamiczny – na starym rowerze, w starym stroju, z retro bidonami, wyniósł 0,367 m². To oznacza, że żeby jechać 45 km/h, Janek musiałby wygenerować… 483 waty. Tyle co niektóre tostery!
Nowoczesny setup – czyli aero strój, współczesny rower, zintegrowany kokpit – dał wynik 0,258 m² CDA. Ta różnica to w praktyce… 134 waty mniej dla tej samej prędkości. Albo, jak kto woli – prawie 3,5 km/h więcej przy tej samej mocy. W kolarstwie to przepaść. W wyścigu? Zwycięstwo albo... animacja 3D twojej przegranej na Eurosport Player.
8,6 sekundy na kilometr!
Co dała nam technologia?
No dobrze, ale czy to wszystko oznacza, że retro to przeżytek? Niekoniecznie. Ten test pokazał, że technologia rzeczywiście robi różnicę – i to ogromną. Ale też przypomniał nam, dlaczego pokochaliśmy kolarstwo: za emocje, historię i styl.
Bo choć nowoczesny rower pozwala zaoszczędzić waty, sekundy, a może nawet miejsce na podium, to retro maszyna daje coś, czego nie da się przeliczyć na CDA. Daje uśmiech. I spojrzenia innych kolarzy, które mówią „wow, co to za cudo?!”.









Co nam to mówi o przyszłości?
Technologia zmienia kolarstwo. I będzie zmieniać dalej – tunele aerodynamiczne, inteligentne czujniki, rowery ważące mniej niż bidon.
Ale może w tym wszystkim warto czasem wsiąść na stalowego klasyka i przypomnieć sobie, że nie wszystko kręci się wokół watów? Bo być może najważniejszy parametr w kolarstwie to nie moc, tylko… radość z jazdy.