Dominika Włodarczyk (UAE Team ADQ) w swoim pierwszym Tour de France pojechała tak, że… sama jeszcze to w sobie układa. Opowiada o dżungli peletonu, głodzie zwycięstw, płaczu po etapach, bagietce jako paliwie awaryjnym i tym, dlaczego po wielkiej pętli ciało potrafi powiedzieć: „stop”.
Od etapów, nie od generalki
Debiut w TdF z planem „gramy o etapy”, a nie o klasyfikację generalną. Dlaczego? Bo GC „nie wybacza”, a etapowe polowanie pozwala zamknąć gorszy dzień i zacząć od nowa. I… zadziałało — zespół wygrywa dwa etapy, a Dominika kończy wyścig na 4. miejscu w generalce, jadąc bez presji liderek.
„To była dzicz”
Pierwsze 5–6 etapów to serial jednodniówek: 150 zawodniczek chce wygrać każdy finisz. Z przodu — walka o miejsce, z tyłu — dantejskie sceny i próby przeciskania się do przodu. Umiejętność poruszania się w peletonie bywa ważniejsza niż waty.
Łzy, lodowa wanna i rekordy mocy
Po piątym etapie łzy bezsilności w ice-bath, a potem… łzy szczęścia. Na 8. i 9. etapie Dominika bije życiówki na 20/60/90 minut, mimo 1300 km, ~20 000 m przewyższeń i ~30 godzin ścigania w 9 dni. Do tego 4,5–5 tys. kcal dziennie i „rozmowy” z ciałem, żeby wytrzymało — nawet, gdy serce po kofeinie wali jak młot.
Tour de Pologne: zachwyt i trudna decyzja
Po TdF organizm mówi „dość”. Mimo chęci jazdy dla polskich kibiców i ekipy, choroba wymusza zejście po dwóch etapach. O wrażeniach z Lublina i Zamościa („tu aż tylu ludzi mieszka?”), o bezpieczeństwie tras i o tym, jak dobrze może wyglądać kobiecy wyścig w Polsce.
Głowa jest liderką
Praca z psycholożką: presja vs. radość, kiedy zgodzić się na słabość, a kiedy cisnąć. Dlaczego wsparcie mentalne to nie skrót, tylko mądre narzędzie. I czemu „normalność” może być supermocą w świecie zawodowego sportu.
Siła drużyny
Maëva (Francuzka z ekipy) wygrywa dwa etapy z rzędu; w radiu: „Dominika, wróć, zaatakuj, nikt cię nie zna”. Zaufanie, timing i dzielenie szczęścia — o tym, jak wygląda prawdziwa praca zespołowa, kiedy połowa składu złapie wirusa, a „zawodniczki z drugiego rzędu” dostają swoje pięć minut.
Co dalej?
Andora i wysokie góry, GP Stuttgart i GP Wallonie, Mistrzostwa Europy, a potem azjatycki finał sezonu. Kontrakt do 2028 r., możliwe role na generalkę… i uczciwe pytanie: czy po tym wszystkim na pewno chcesz to dźwigać? Być może tak — ale najpierw zdrowie i poukładanie emocji.
Z odcinka dowiesz się:
czym różni się jazda „na etapy” od walki o GC i dlaczego to zmienia wszystko,
jak wygląda dzień wyścigowy: transfery, żywienie, regeneracja (i wieczna bagietka),
co daje praca z psychologiem sportu,
jak wygląda kobiecy peleton od środka — taktyka, fair play i… czasem brak miejsca na siku,
dlaczego polscy kibice i organizacja TDP zrobiły mega wrażenie,
jak to jest usłyszeć w słuchawce: „jesteś wśród najlepszych na świecie”.