#109 Bikepacking Wrocław - Chartum w trybie ESSA
Kiedy historia zaczyna się od słów: „Hej, znajomy powiedział mi o Twoim podcaście. Jesteśmy świeżo po 15-miesiecznej podróży rowerem z Polski do Sudanu”, to ja już wiem, że chcę więcej.
Jeśli dodasz do tego spanie w meczetach, imprezy w arabskim kampusie uniwersyteckim i malarię to masz najbardziej ekstremalny odcinek jaki do tej pory powstał. Usiądź, złóż stolik, zapnij pasy. To jest odcinek pełen emocji i rowerowych turbulencji. Dlaczego? Zerknij tylko na mapkę:
Serwus. Przede wszystkim, kłaniam się nisko. Jestem fanem. Po prostu. Słucham większości z dużą przyjemnością. Dostaję kopa motywacyjnego, a Los tak chce, że kiedy bohaterowie opowiadają o deszczu, to i na moim rowerze zaczyna lać. No ale w kupie raźniej. Odcinek z Mateuszem - absolutna bomba. Spontan, szaleństwo, wiele punktów doświadczenia. Natomiast kilka razy zakląłem szpetnie, bo drogi Piotrze - no, przesadziłeś. W mojej opinii nie pierwszy raz i dlatego postanowiłem napisać. To Twój podcast i masz prawo go robić tak jak uważasz za słuszne. Ale proszę, zrezygnuj z tego moralizatorskiego tonu. Wiem, temat na szerszą dyskusję, a koniec końców każdy ma prawo do własnego zdania, ale wydaje mi się, że zamiast się wcinać, pouczać i kilka razy sprowadzać gościa do poziomu naiwnego dzieciaka - po prostu pokiwaj głową i ciut łagodniej wyraź swoją prywatną opinię. Nie musisz się ze mną zgodzić, ale przypadek chciał, że to nie tylko moja ocena tego odcinka. Tu na pewno można by jeszcze napisać kilka zdań za i przeciw, ale po prostu zostawiam takie hasło. Do przemyślenia. Gości masz zazwyczaj wspaniałych, ciekawych i doświadczonych. Mój wiek pozwala mi stać na stanowisku, że nie ma prawd absolutnych na rowerze i w podróżowaniu. Jest wiele zmiennych, każdy ma swoje podejście (jasne, zamyka się to w podobnych zbiorach), ale te zmienne są - wg mnie - istotne. Kłaniam się nisko i mocno trzymam kciuki za podcast, Krzysztof Borkowski